Skąd ja w ogóle wzięłam tę książkę? Chyba gdzieś na allegro dorwałam zamykając oczy i losując coś na ślepo. Lubię czasem siebie tak zaskoczyć. Próbuję czytać polskie rzeczy co jakiś czas, żeby, wiecie, nie zapomnieć o swoich korzeniach. Ciągle czekam na taką polską książkę, która mnie uwiedzie i na stałe sobie moją miłość zaskarbi. Jak na razie, mam wrażenie, że polskie książki to albo przesłodzone pierdytaty a la Dom nad rozlewiskiem, niekończące się rozdrapywanie drugiej wojny światowej i Holocaustu albo jakieś smętne i wulgarne opowieści o ogólnej beznadziei, brudzie i smrodzie.
'Głowa wroga' to tej właśnie ostatniej kategorii należy. To taki zbiór trochę opowiadanek, trochę wspomnień opisujących dorastanie głównego bohatera na polskiej wsi w stalinowskich latach 50-tych. Nie muszę mówić, że można z tego było zrobić książkę świetną. Z początku opowiadania miały taki trochę słodko-gorzki smak a la Ota Pavel, ale szybko Baranowi rozlazło się wszystko w niekończących się chujach, pizdach i ruchaniu. Się kobieta nie mogła na stronie tej książki pojawić, żeby zaraz jej pizda nie poszła za nią. Te wszystkie kobiety się na pizdach zaczynały i kończyły.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dwunastoletni chłopcy często mają taki chwilowo ograniczony światopogląd, ale to nie tłumaczy dlaczego wszystkie dziewczynki w tej książce ochoczo pozwalały na wpychanie sobie palców między nogi. Nie wiem w ogóle jaki cel przyświecał autorowi tej książki, poza ogólną obrazą majestatu i jakimś tanim skandalizowaniem.
A szkoda, bo jakby odfiltrować te chuje i pizdy, to zostałoby może tej książki pięć stron, ale dobre pięć stron. Tytułowe opowiadanie jest prześwietne. Okładka też.
'Głowa wroga' to tej właśnie ostatniej kategorii należy. To taki zbiór trochę opowiadanek, trochę wspomnień opisujących dorastanie głównego bohatera na polskiej wsi w stalinowskich latach 50-tych. Nie muszę mówić, że można z tego było zrobić książkę świetną. Z początku opowiadania miały taki trochę słodko-gorzki smak a la Ota Pavel, ale szybko Baranowi rozlazło się wszystko w niekończących się chujach, pizdach i ruchaniu. Się kobieta nie mogła na stronie tej książki pojawić, żeby zaraz jej pizda nie poszła za nią. Te wszystkie kobiety się na pizdach zaczynały i kończyły.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dwunastoletni chłopcy często mają taki chwilowo ograniczony światopogląd, ale to nie tłumaczy dlaczego wszystkie dziewczynki w tej książce ochoczo pozwalały na wpychanie sobie palców między nogi. Nie wiem w ogóle jaki cel przyświecał autorowi tej książki, poza ogólną obrazą majestatu i jakimś tanim skandalizowaniem.
A szkoda, bo jakby odfiltrować te chuje i pizdy, to zostałoby może tej książki pięć stron, ale dobre pięć stron. Tytułowe opowiadanie jest prześwietne. Okładka też.
No comments:
Post a Comment