Friday 19 October 2012

Vladimir Nabokov - Rozpacz

Ja to lubię sobie tak zignorować opus magnum i wydłubać jakieś bardziej zakurzone dzieło wielkiego pisarza. I tak, na ten przykład, wciąż nie przeczytałam 'Lolity' Nabokova. Za to przeczytałam 'Rozpacz'. I zupełnie tego wyboru nie żałuję.

Pierwsza część tej książki była ciężka i to mimo bardzo obiecującego początku: narrator, producent czekoladek, niespodziewanie natyka się na swojego sobowtóra w postaci kloszarda. Pierwsze co mu przychodzi do głowy, jak to zazwyczaj w takich sytuacjach, to, to że mógłby zabić tego kloszarda i następnie przebrać się w jego ubranie i uciec. Pomysł ten wydaje mu się wręcz artystycznie piękny, takie zamienienie sprawcy i ofiary. Im więcej o tym myśli, tym bardziej wydaje mu się, że należy go wprowadzić w życie, bo drugiej takiej okazji nie będzie.

Z początku trochę grzęzłam w tej 'Rozpaczy', chociaż jasne było jak słońce, że Nabokov to świetny pisarz. Grzęźnięcie było najprawdopodobniej moją winą. Jednak gdzieś koło połowy książka nabiera takiego impetu, że mogłam tylko siedzieć w metrze i mruczeć pod nosem: "znakomite! znakomite!".
Hermann to taki przewrotny narrator; bawi się biednym czytelnikiem i za nic nie należy mu ufać. Jest to jedna z niewielu książek, w których zdało mi się, że stworzyłam coś na kształt więzi z narratorem.

Przeczytajcie koniecznie. W Polsce zdaje się nakład się wyczerpał, ale trochę kopii wala się po allegro. Jak już kupicie, to nie dajcie się zwieść pierwszym pięćdziesięciu stronom - w tej książce naprawdę w końcu się coś dzieje.

Niech żyją przewrotni narratorzy!

2 comments: